“Polowanie na Wilka z Wall Street” – czyli czy wolę Wilka na wolności czy upolowanego?

Książka recenzja

“Wilka z Wall Street”* czytałam już jakiś czas temu, ale pamiętam, że pochłonęłam go w kilka godzin. “Polowanie na Wilka z Wall Street”* zajęło mi kilka tygodni. To chyba rozstrzyga sprawę 😉 

Absolutnie nie uważam, żeby “Polowanie na Wilka z Wall Street”* było złą książką. Podoba mi się styl pisania Jordana Belforta, cieszę się, że mogłam poznać jego dalsze losy, opowiedziane jego słowami.

Mam za to inny problem z tą książką. Otóż żeby dobrze mi się czytało potrzebuję w jakiś sposób utożsamiać się z autorem lub czuć do niego sympatię. Utożsamiać się nie za bardzo mam tutaj z czym, za to jeśli chodzi o sympatię… W “Wilku z Wall Street”* Jordan był łobuzem, ale dał się lubić. Jego przygody były szalone, ciągle się coś działo, czasem lepiej, czasem gorzej. Autor potrafił dostrzec swoje błędy, czasami za nie pokutował, a potem pakował się w kolejne kłopoty, które opisywał z właściwym sobie poczuciem humoru i autoironią. Do tego jedna z rzeczy, które po lekturze “Wilka z Wall Street”* bardzo mocno utkwiła mi w głowie, to że kochał swoją drugą żonę, Nadine. Miłością pokręconą, wyniszczającą, ale kochał.

W “Polowaniu na Wilka z Wall Street”* jest już inna historia. Zamiast złotych lat autor Jordan pokazuje swój upadek. Znajduje to też swoje odbicie w sposobie, jakim opowiada, w tym jak prezentuje sam siebie i całą sytuację. Znika gdzieś zadziorny, inteligentny, interesujący mężczyzna z problemami, a zastępuje go zgorzkniała i niestabilna emocjonalnie kupka problemów. Relacja z żoną też prezentuje się coraz gorzej. Przez całą pierwszą książkę na przemian uśmiechałam się, płakałam, współczułam lub kręciłam głową z niedowierzaniem. Przez drugą zaciskałam pięści i zastanawiałam się czy w wyobraźni walnąć go w nos teraz czy dać mu jeszcze jedną stronę.

Nie wiem, czy jest to celowy zabieg, przypadek czy tylko moja interpretacja, ale pierwsza książka jest według mnie lekka, rozrywkowa – tak jak tamten okres w życiu Belforta. Druga jest jak gorzka piguła, którą musiał przełknąć. Jeśli to celowy zabieg (jak podejrzewam), to uważam, że jest genialny. Dlatego też uważam, że książka jest bardzo dobra (pomimo, że wywoływała u mnie zgrzytanie zębów).

Myślę jednak, że jeżeli masz zamiar ją przeczytać ze względu na szalony tryb życia, jaki prowadził Wilk, to przy kontynuacji możesz się trochę rozczarować. Wciąż są tam nieprawdopodobne akcje, ale jednak umówmy się, że akcji z jachtem nic nie przebije ;).

Jest jeszcze jedna rzecz, która zwróciła moją uwagę. Pod koniec książki Jordan zdradza, w jaki sposób powstał jego styl pisania. Zawsze myślałam że po prostu nieco dostosowuje to jak pisze do tego, jak mówi. Okazuje się, że w więzieniu pracował nad swoim stylem. Trafił na książkę, która mu się spodobała, i wypisał (no dobra, zapłacił komuś, żeby wypisał za niego) wszystkie porównania – czyli to, co zrobiło na nim wrażenie. Przeanalizował je dokładnie, i na tym zbudował swój własny pisarski głos. Skojarzyło mi się to od razu z Jasonem Huntem (wtedy jeszcze Kominkiem), który kiedyś zdradził jak szlifował swój własny styl. Zapadło mi w pamięć, że zatrzymywał filmy na scenach powodujących duże emocje i wypisywał a potem analizował wszystko, co się na złożyło na taki a nie inny efekt. Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie to cenna wskazówka i motywacja 🙂

Podsumowując:
styl pisania (jeśli podobał Ci się styl “Wilka z Wall Street”spodoba Ci się jego kontynuacja)

+ pewne zamknięcie całej historii. Na początku pierwszej części i pod koniec drugiej pojawia się zdanie: “Jesteś tu gorszy od najgorszego śmiecia”. W pierwszej części udowadniał że tak nie jest, w drugiej… ekhem.

+ jeśli nawet nie czytałeś “Wilka z Wall Street”* nie powinieneś mieć problemów z Polowaniem na Wilka z Wall Street”* – wszystko co potrzebne do ogarnięcia fabuły jest zgrabnie przywołane. Z drugiej strony, jeśli “łykasz” obydwie części naraz, też nie powinieneś się nudzić – opis przywołanych wydarzeń nie jest tylko wierną kopią i nie zajmuje wiele miejsca w książce.

książka jest na faktach i opisuje nieprawdopodobne dla szarego człowieka wydarzenia – jest wciągająca.

bohater robi wszystko byleby go tylko nie polubić. Z uporem maniaka przekuwa wszystkie swoje plusy w minusy. Mi to akurat mocno przeszkadza w lekturze.

*linki partnerskie (jeśli kupisz książkę z tego linku, dostanę drobne wynagrodzenie – bez dodatkowego kosztu dla Ciebie)

Z plusów i minusów wynika że ocena powinna być 4/5 i taką wystawiam 🙂

Polowanie na Wilka z Wall Street

A Ty? Czytałeś? Co myślisz?

 

3 thoughts on ““Polowanie na Wilka z Wall Street” – czyli czy wolę Wilka na wolności czy upolowanego?

      1. Z filmem nie, ale opisywałam często konkretne wymyślone scenki z różnych perspektyw i narracji. Film myślę, będzie znacznie ciekawszy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.